Witajcie. Bardzo chcieliśmy przedstawić Wam komiks „Konungowie”, który z pewnością wart jest poznania. Mowa o komiksie, który liczy tylko trzy tomy, a rozpala niemal do czerwoności przez co może się spodobać miłośnikom światów wypełnionych mężnymi wojownikami, intrygami i zgliszczami wojny. W tej trzytomowej serii odnajdziemy także potwory oraz trochę magii, co sprawi, że każdy sprecyzowany czytelnik powinien docenić tą serię. Jednym słowem komiks „Konungowie: Najazdy” tom 1 wydany przez wydawnictwo Egmont powinien obowiązkowo leżeć na półce każdego miłośnika fantasy… Dlaczego?
Wspomniane polskie wydawnictwo – firma Egmont – wydało komiks „Konungowie” podzielony na trzy części w cenie 29,99 zł za jeden tom, a każdy tomik liczy 46 samych stron komiksu, co czyni go jeszcze bardziej atrakcyjnym tytułem. Co kryje takiego w sobie ta trzytomowa seria, że tak ją zachwalamy? Sprawdźmy.
Opis wydawcy:
„Opowieść fantasy umieszczona w pełnym potworów i czarów uniwersum wzorowanym na świecie średniowiecznych wikingów.
Znajdujące się pod opieką asgardzkich bogów państwo Alstavik rozdziera wojna domowa między okrutnym konungiem Rildrigiem a jego bratem Sigvaldem. Krewniacy od dziesięciu lat toczą walkę o panowanie nad bogatą ojcowizną. Na dodatek wybrzeża królestwa coraz częściej najeżdża flota celtyckiego ludu Mog Ruith, który przejął szlaki handlowe Alstaviku, a teraz zamierza złupić jego ziemie. Jakby tych nieszczęść było mało, z dalekiej północy powracają przerażające centaury, aby zemścić się na ludziach za doznaną niegdyś od nich klęskę.
Czy jest szansa na pokonanie najeźdźców i przywrócenie pokoju w królestwie? Dążą do tego i konung, i jego brat, ale każdy z nich zamierza osiągnąć cel innymi metodami. Także ich siostra stara się pomóc w przywróceniu państwu dawnej potęgi. Zaś nadworny czarownik Rildriga wstępuje na ciemną ścieżkę, tylko w niej widząc ratunek dla Alstaviku…”
W zasadzie opis wydawcy zdradza już wiele o fabule komiksu. My również dołożymy swoje trzy grosze w dzisiejszej recenzji. Mamy nadzieję, że wybaczycie nam ten wykonany ruch z naszej strony, ale prawdę mówiąc to nie możemy się powstrzymać, aby wszystkim tym, którzy nie czytali tej historii (albo się nad tym zamiarem zastanawiają) jeszcze dogłębniej przedstawić historię królestwa Alstavik i jego mieszkańców…
Historia – których w komiksach mało?!
Sercem królestwa jest sam pałac Alstavik. To olbrzymie zamczysko Władców Konungów od pokoleń nie zostało ani razu zdobyte przez wrogów królestwa, wszystko za sprawą Bogów, którzy w podzięce za oddawanie należycie im czci wznieśli pałac wysoko w chmury. Alstavik opiera się na jednej z gałęzi Yggdrasilla – gałęzi świętego drzewa…
Królestwo obecnie jest wyniszczane przez wojnę domową. Niegdyś kochający się bracia, dziś skłóceni za sprawą „nieporozumień”, walczą ze sobą… Sigvald, po ucieczce dziesięć lat temu z królestwa został zmuszony do życia w miejscach niebezpiecznych i dzikich, a jego brat i król Konungów skutecznie nie dopuszcza go i jego wiernych ludzi do handlu z resztą świata… To nie jedyny problem królestwa, bowiem jeszcze „niedawno” zwycięska wojna z centaurami staje się być chyba nieaktualna. Centaury powróciły, a państwo rozszarpywane przez wszystkie konflikty wydaje się stawać coraz mniej potężne i samowystarczalne?
Większą rozwagę wykazuje siostra dwóch braci – Elfi, która postanawia wybrać się sama z podniebnego Alstaviku w celu odszukania Sigvalda i przekonania go do powrotu do domu. Mądrzejszy i silniejszy od króla Sigvald kierując się dobrem państwa postanawia porozmawiać i pojednać się ze złym królem, który niegdyś chciał go skazać na śmierć – zresztą po ”nieuczciwej” walce o tron królestwa Alstaviku.
Jak to się wszystko skończy, kiedy czarodziej Hilmar, doradca króla przygotowuje krwiożerczą i półludzką armię berserków – silnych potworów służących do zabijania, słuchających tylko jego woli…?
A co z rysunkiem?
Komiks ten posiada bogatą i głęboką fabułę… Głębia tego klimatu, jak każdego komiksu, powinna też być zasługą samej kreski. Niestety, w tym przypadku nie jest tak idealnie. Rysunki często są – jak dla nas – zbyt zaniedbane, zabrakło ostrości i większej realistycznej kreski. No cóż, trudno! Mimo wszystko klimat jaki stworzył artysta odpowiedzialny za rysunek jak i za kolor nie jest też najgorszy, chciał on ukazać świat w sposób dość tradycyjny jak przystało na taką historię. Nie odnajdziemy w nim więc bajkowych kolorów, a więcej szarości i prostszej kreski… Choć trochę szkoda, ponieważ osobiście wolimy większą równowagę. Z drugiej jednak strony w pierwszym tomie komiksu „Konungowie” można zadać sobie pytanie czy można było intensywniej koloryzować świat tego komiksu? Naprawdę, mimo naszego subiektywnego odczucia co do rysunków, warto również dodać, że jest i tutaj fajny klimat. Obejrzyjcie skany i sami sobie odpowiedzcie, czy rysunek, kreska w tym komiksie sprawi Wam przyjemność.
Zapraszamy do przejrzenia skanów i do naszego podsumowania.
„Konungowie: Najazdy” – tom 1
Podsumowanie
Pierwszy tom komiksu „Konungowie” to z pewnością niezła, obowiązkowa pozycja dla miłośników fantasy. Ten tom zachęci Was do przeczytania drugiego i pewnie trzeciego, a to jest najważniejsze. Niestety – choć pierwszy tom można dać do ręki nawet czternastolatkowi to drugi tom przeznaczony jest jednak dla dużo starszego czytelnika. Czy dobrze? Osobiście nie lubimy jak komiks jest przeznaczony dla dorosłych z powodu tylko kilku stron na których znajdują się ”nieodpowiednie” materiały… Mimo wszystkich naszych trochę negatywnych spostrzeżeń o komiksie, stwierdzić można, że trzytomowa seria jest bardzo udana. Znajdziemy w niej przede wszystkim niezłą i nieźle opowiedzianą historię i choć to dopiero początek tej historii, to już łezka kręci się w oku z uwagi na to, że seria komiksu „Konungowie” nie jest najzwyczajniej dłuższa.
O Autorach komiksu:
Opowieść komiksu „Konungowie” napisał belgijski scenarzysta Sylvain Runberg, współtwórca kilkudziesięciu serii SF, fantasy, historycznych, kryminalnych i innych. Z kolei rysunki są dziełem chińskiego grafika Juzhena, który wcześniej ilustrował kilka cykli dla wydawców amerykańskich.
Podsumowanie Recenzja komiksu: „Konungowie: Najazdy” – tom 1 | |
Plusy | Nagroda |
| |
Minusy | |
| |
Ocena | |
|