Dość ciekawa i poważna historia fantasy z komiksem „Konungowie: Kara” kończy tą sielankę… W pierwszym tomie, w którym rozpoczęła się ta ciekawie zapowiadająca się historia, oczekiwania na temat „jakości” wszystkich trzech tomów były dość duże. Komiks ten raczej nie rozczarował, ba mocno nas zaciekawił. Z kolei drugi tom, choć czytało się go z większymi wypiekami na twarzy (przepełniony był szybką akcją), niestety okazał się nieprzeznaczony dla dzieci i dla osób wrażliwszych, ale także nie została w nim zawarta żadna większa bitwa, co nas rozczarowało. A co możemy powiedzieć o trzecim tomie? Poczytajmy.
Trzeci tom w dużej mierze jest najbardziej przewidywalny ze wszystkich tomów… Wprawdzie w przedstawionej w nim historii znajdziemy też różne smaczki, to jednak nie zaskakują na tyle, aby uznać trzecią i ostatnią część za coś bardzo wielkiego. W drugiej recenzji tomu „Konungowie: Wojownicy nicości” pisaliśmy, że zabrakło w nim samej wojny bądź ukazanych przygotowań do niej… Niestety z przykrością informujemy, że w trzecim tomie również jako tako zgliszcz wojny nie obejrzymy. Wprawdzie Celtowie przypłyną ze swoją armią na ziemie Konungów, a Centaury również przekroczą granicę królestwa to jednak ta historia została skierowana w innym kierunku. Czy w złym? Na to pytanie chyba powinien każdy z nas sobie samemu odpowiedzieć. Naszym zdaniem po prostu szkoda, że tak „barwna” historia, intrygi i cały świat Konungów został przedstawiony w taki sposób. Zapewne winnym jest fakt, że seria ta została umieszczona tylko w trzech albumach. Jakbyśmy dostali większą serię o dwa, trzy tomy na pewno byśmy byli szczęśliwsi i przeżyli chociaż jeden tom prawdziwej wojny pomiędzy tytułowymi Konungami, Celtami… i może wraz z berserkami. I z pewnością byłoby to bardzo ciekawe… Trudno, jest co jest, nie wybrzydzajmy…
Oczywiście pamiętamy z pierwszej recenzji tomu pierwszego, że w całym tym konflikcie największą rację miał brat króla Konungów wraz z siostrą. To on w trzecim tomie wybierze chyba słuszną drogę, biorąc na swoje barki los i życie swojego ludu a także jego przyszłość. Wymierzy karę…
Co można rzec o jakości tej historii? No raczej nie można się do niej przyczepić – jest na tyle naszpikowana akcją, że komiks ten nadal czyta się z przyjemnością, choć już nie z takimi wypiekami na twarzy. Tempo opowiedzianej historii bardzo szybko pomyka do przodu i można stwierdzić, że aż momentami za szybko, a może też trochę za chaotycznie, ale mimo wszystko nie jest najgorzej. W końcu twórcy komiksu postawili na ukazanie kilku ważnych i cnotliwych cech ludzkich, ukazując w trzecim tomie bardzo dobrze co jest dobre a co złe, co jest białe, a co czarne… Kolejny raz uzyskamy wyjaśnienia i odpowiedzi na wszystkie pytania – co czyni, że komiks ten, cała trzytomowa seria jest dość wartościowa, choć – niestety – nieidealna…
Zapraszamy do przejrzenia skanów i do naszego podsumowania.
„Konungowie: Kara” – tom 3
Podsumowanie
Trzeci tom komiksu „Konungowie: Kara” kończący tą opowieść wprowadza czytelnika w stan żalu, że cała seria tak szybko została zakończona. Jak każdy tomik z tej serii czyta się go dość szybko, z ciekawością… Jednakże gdyby nie pewne wspomniane cechy w recenzji album ten można byłoby uznać za najsłabszy, ale jako, że – na szczęście – autorzy nie oszczędzili wyjaśnień, a „dobro” zakończyło ostateczną walkę ze „złem”, to można uznać ten tom również za dość udany.
Wydaje się też, że cała ta seria fantasy, zagości w naszych sercach na dłużej, choć z pewnością można uznać, że mogła zostać rozszerzona o kilka tomów, co z pewnością, przyczyniłoby się do uzyskania lepszej oceny końcowej…
O Autorach komiksu:
Opowieść komiksu „Konungowie” napisał belgijski scenarzysta Sylvain Runberg, współtwórca kilkudziesięciu serii SF, fantasy, historycznych, kryminalnych i innych. Z kolei rysunki są dziełem chińskiego grafika Juzhena, który wcześniej ilustrował kilka cykli dla wydawców amerykańskich.
Podsumowanie Recenzja komiksu: „Konungowie: Kara” – tom 3 | |
Plusy | Nagroda |
| |
Minusy | |
| |
Ocena | |
|