Piraci ponownie na horyzoncie! Wszyscy spodziewają się jeszcze większej dawki humoru i nietuzinkowej akcji. Czwarta część cyklu nieco rozczarowała oczekiwania fanów i można było ją uznać nawet za mały spin-off serii, bo zabrakło w niej choćby Willa Turnera czy Elizabeth Swan. Tym razem obie postacie wracają na ekrany, ale poza nimi mamy również wiele nowych twarzy, ale czy będzie to gwarancją sukcesu?
Johnny Depp powraca, w legendarnej już roli Kapitana Jacka Sparrowa, z nowymi przygodami, ale również i z nowymi wrogami… Pomysł na fabułę był dość interesujący. Duch wielkiego łowcy piratów postanawia zemścić się na Jack’u, który z kolei ma za zadanie odnaleźć Trójząb Posejdona, aby przerwać klątwę i ponownie wyjść z opresji. Można powiedzieć, że jest to już znak firmowy serii, ponieważ i tym razem bohaterowie mają coś do odszukania. Historia na pierwszy rzut oka doprawdy bardzo dobra, ale można mieć wrażenie, że gdzieś to widzieliśmy. Przeklęta załoga polująca na Jack’a, oczywiście od razu kojarzyć się nam będzie z częścią pierwszą, brakuje tutaj trochę powiewu świeżości, czegoś nowego, a w zamian otrzymujemy oklepane schematy.
To, czego brakuje w najnowszej części to brak głębszego klimatu przygodowego, który przecież przyciągał od samego początku serii. Owszem, mamy dobrą fabułę, nietuzinkową akcję, ale to wszystko nie jest tak pięknie powiązane jak w pierwszych trzech częściach i w związku z tym ten magiczny piracki klimat traci swoje kolory. Twórcy postanowili przedstawić historię opierając się na nowych postaciach – Henrym Turnerze i Carinie Smyth. Sztandarowe postacie jak Sparrow czy Barbarossa zostały zepchnięte na dalszy plan, a czasami można mieć wręcz uczucie, że celowo zostały przygaszone, w szczególności postać Jack’a. Nie wiem, czy był to celowy zabieg Joachima Roenninga i Espena Sandberga, ale moim zdaniem nie do końca zdał on egzamin.
Jack Sparrow w części czwartej to już nie ten sam ekscentryczny wielki pirat, który rozbawiał nas swoimi inteligentnymi, a zarazem zabawnymi tekstami. Jego postać nie jest już tak przebojowa, nie wnosi już tyle blasku co w częściach poprzednich. Oczywiście nie można powiedzieć, że ta rola została źle zagrana, bo tak nie jest, aczkolwiek Johnny Depp mógłby pokusić się o większą improwizację, tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach. Postać Jack’a bardziej przypomina pijaka oraz nieudacznika aniżeli kogoś, kto był błyskotliwy a przy tym zawsze miał coś ciekawego do powiedzenia. Tutaj jakby tego brakuje, ale pomimo tego Jack nadal powinien nas bawić, choć już w nieco innym stylu.
W postać Barbossy po raz kolejny wcielił się Geoffrey Rush i po raz kolejny spisał się bardzo dobrze. Wprawdzie bardzo nie musiał się wysilać ale zrobił to co do niego należało i zagrał Barbarossę tak jak w częściach poprzednich a przy tym praktycznie nie zmieniając swojego stylu w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej Jack’a. Z nowych kreacji na szczególną uwagę zasługuje postać Kapitana Salazara, która została doprawdy świetnie przedstawiona przez Javiera Bardema. Jego specyficzny ton głosu, ruchy oraz wielka chęć zemsty na Jack’u wprowadza szczyptę grozy do filmu. Bez dwóch zdań jest do godny następca Davy’ego Jonesa, czyli jednego z najbardziej charakterystycznych złoczyńców całej serii. Również i w tym przypadku charakteryzacja głównego antagonisty została zrobiona znakomicie i Salazar naprawdę wygląda na stuprocentowego złoczyńcę.
Tak jak wspominałem wcześniej twórcy filmu oparli historię na dwójce nowych postaci. Mamy tutaj sporą poprawę w porównaniu do części czwartej gdzie takich postaci bardzo brakowało, ale nawet i w tym przypadku nie wykorzystano w pełni tego potencjału. Gra aktorska zarówno Brentona Thwaites’a jak i Kayi Scodelario jest dobra, to jednak w połączeniu ze sobą nie dają takiego efektu, jak choćby Will z Elizabeth z poprzednich części filmu. Między dwójką głównych bohaterów zwyczajnie brak chemii i przez to każda scena, w której widzimy ich razem, traci sporo na wartości. Raczej nie są to postacie, które byłyby w stanie pociągnąć cały film gdy postać Jack’a szwankuje, ale trzeba przyznać, że oboje jakoś sobie poradzili i nie ma tutaj tragedii.
Warto w tym momencie wspomnieć o drobnym epizodzie i postaci Wujka Jack’a, którego zagrał Paul McCartney. Rola typowo epizodyczna, ale scena z jego udziałem była akurat jedną z najśmieszniejszych w całym filmie. Trochę tego humoru jednak brakuje w najnowszej części. Za dużo tutaj wygłupów a za mało soczystej komedii. Oczywiście jest wiele momentów, przy których pojawi się nam uśmiech na twarzy, ale może być nam ciężko wybuchnąć śmiechem co nie zmienia jednak faktu, że najnowsza część „Piratów” wciąż bawi, choć może już nie w takim stopniu jak części poprzednie.
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to tak jak w zwyczaju serii wszystkie plenery, efekty specjalne i wszystko co pozostałe a związane z oprawą graficzną zostało szczegółowo dopracowane i tutaj nie będziemy zawiedzeni. Na uwagę zasługuje charakteryzacja Salazara oraz jego załogi. O kostiumach również warto wspomnieć a zostały one dobrane dość trafnie i dobrze oddają charakter danej postaci.
Hansa Zimmera zastąpił Geoff Zanelli i tym razem to on zajął się muzyką do filmu. Tak naprawdę odtwarza on najważniejsze motywy z serii z naciskiem na kompozycje z części trzeciej. W zasadzie nie ma tutaj nic nowego, choć znalazł się jeden wyjątek a dotyczy on postaci Salazara. Muzyczna wstawka dla tej postaci jest dość specyficzna a może nawet odważna i mi osobiście nawet przypadła do gustu. W każdym bądź razie w kwestii dźwiękowej nic nie zostało zepsute, a to, co być powinno po prostu jest i cieszy nasze uszy.
Osobny akapit należy się wersji dubbingowej co jest nowością dla serii. Osobiście raczej nie byłem wielkiej zwolennikiem tej nowości, ale muszę przyznać, że nie jest źle. Cezary Pazura podkładający głos pod Jack’a spisuję się dobrze, aczkolwiek bez rewelacji. Pozostali raczej nie odbiegają od pewnego poziomu, ale z pewnością znajdziemy głosy, które przeciętnie komponowały się z graną postacią na ekranie oraz głosy, które świetnie odwzorowywały daną postać, ale to już są kwestie gustu. Dubbing był zapowiadany jako tragedia, ale tej tragedii jak dla mnie na całe szczęście nie było.
Zapraszamy na poniższe podsumowanie.
Podsumowanie
Najnowsza odsłona „Piratów” z jednej strony wprowadza trochę świeżości, która mogłaby się wydawać bardzo dobrym rozwiązaniem, ale z drugiej strony owe nowości nie są do końca dopracowane i film nie jest już tak przebojowy jak części poprzednie. Można było przypuszczać, że Johnny Depp ponownie wykreuje starego dobrego Kapitana Jack’a. Jednakże nie jest to do końca ta sama postać, którą pokochaliśmy począwszy od pierwszej części. Na plus z pewnością zasługuje historia oraz główny złoczyńca Kapitan Salazar świetnie przedstawiony przez Javiera Bardema. Będziemy mogli podziwiać sporo ciekawych scen z ładnymi efektami specjalnymi. Całość zostanie okraszona godnym zakończeniem, które może i ma w sobie sporo banalności, ale jako zamknięcie serii sprawdza się wręcz idealnie. Film ma swoje lepsze i gorsze momenty. Potencjał był spory, ale nowi reżyserzy nie potrafili go w pełni wykorzystać. Nie zmienia to faktu, że film jest dobry i godny uwagi, ale gdzieś pozostaje ten niedosyt i wrażenie, że można było wycisnąć z niego trochę więcej aniżeli to, co zobaczyliśmy na ekranie.
„Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”
Zwiastun
materiał filmowy w rozdzielczości Full HD
Studio: Walt Disney Pictures | Strona www: brak danych | |
reżyseria Joachim Rønning Espen Sandberg | produkcja USA | czas 2h 9 min. |
scenariusz Jeff Nathanson | muzyka Geoff Zanelli | zdjęcia Paul Cameron |
Data premiery: | 26 maj 2017 (Polska) 11 maj 2017(Świat) | Ocena: 7+/10 |
Wydanie DVD / Bluray: brak / brak | ||
ZAJAWKARZ HOME SITE POLECA |