r e k l a m a
StartRecenzjeKsiążkaRecenzja książki: "Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie"

Recenzja książki: „Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie”

Stając na początku ścieżki, nie podejrzewałem nawet, iż dobrnę do tego momentu. Zrecenzowanie całej serii o Mordimerze Madderdinie w sposób rzetelny i szczegółowy pochłonęło sporo moich niewielkich zasobów wolnego czasu. Jednakże, co ogłaszam z ogromną dumą i potężną dawką samozadowolenia, udało się – oto bowiem przed Wami, drodzy czytelnicy najnowsza (z pewnością nieostatnia) część Sagi Inkwizytorskiej, opatrzona podtytułem „Głód i pragnienie”.

Niestety, już na samym początku możemy dostrzec pewien niezadowalający symptom – książka liczy sobie zaledwie 352 strony, czym wyróżnia się na niekorzyść w stosunku do poprzedniczki, „Bicza Bożego”, którego recenzję z pewnością znajdziecie na naszych stronach. Tytuł „Ja, Inkwizytor. Bicz Boży” to w mojej opinii jedna z najlepszych rzeczy, jakie Piekara kiedykolwiek napisał, toteż pragnąłbym wszystkie tomy Sagi widzieć w co najmniej tak korzystnym świetle, jak właśnie część ósmą. Wszelako autor powrócił do znanej chociażby z „Wież do Nieba” i „Dotyku Zła” formuły, lekko tylko ją modyfikując – dwóch opowiadań, składających się na książkę. Jak wyszło? Zapraszam do lektury.

Pierwszy z utworów, noszący zagadkowy tytuł „Wiewióreczka” przybliża nam historię Tomasza Purcella oraz wprowadza nas w meandry jego nieporozumień z wielce szanowaną grupą kupców. Jak wiadomo, nieporozumienia pomiędzy handlarzami zazwyczaj prowadzą do bardzo poważnych kłopotów… Mordimer działa w roli, w jakiej niejednokrotnie mieliśmy okazję go podziwiać; jako bezwzględny, brutalny śledczy, służący temu, który najlepiej zapłaci (o ile oczywiście cele mocodawcy nie stoją w sprzeczności z zasadami, wyznawanymi przez Święte Officjum). Najbardziej ucieszyło mnie to, iż pan Purcell został obdarzony nieco innym charakterem, niż większość z ofiar Mordimera – to znaczy nie trząsł się jedynie ze strachu, natychmiast wyznając wszystkie swoje winy, tajne zamierzenia a także popełnione i niedopełnione grzechy. Rzecz jasna bał się, bo któż nie lęka się potęgi Inkwiztyroium, niemniej zachowywał się jak na utalentowanego i kreatywnego oszusta przystało – knuł i zwodził, do samego końca usiłując ugrać coś dla siebie.

Jednocześnie Mordimer wykazał się po raz kolejny posiadaną licencją na nieomylność oraz przenikliwością, godną najtęższych umysłów wszechczasów. Nie ma żadnych problemów z rozwikłaniem tajemnicy, bezbłędnie rozszyfrowuje wszystkie fortele przeciwnika. Fabuła prowadzona jest prościutko jak po sznurku, toteż nie uświadczymy tutaj chociażby grama wątku pobocznego, gdyż po prostu na nic takiego nie ma miejsca. Brakuje bohaterów, brakuje ciekawych wydarzeń, które powinny stanowić tło każdego porządnego opowiadania. Nie ma się jednak co dziwić – „Wiewióreczka” liczy sobie niewiele ponad dziewięćdziesiąt stron. Jest przewidywalna i rozczarowująca; zresztą wielokrotnie wspominałem już, że preferuję Piekarę w dłuższych formach, ponieważ ma wtedy wystarczająco miejsca i czasu, ażeby rozwinąć skrzydła i ukazać pełnię literackich umiejętności. W pierwszym utworze najnowszej części sam sobie nie dał takiej szansy – co nie nastroiło mnie zbyt optymistycznie przed następną opowieścią.

Wzięła ona tytuł od tytułu całej książki – czy też może tytuł książki wziął się od nazwy tego opowiadania?. Sprawa to drugorzędna – „Głód i pragnienie” skupia się na perypetiach Mordimera, wypełniającego misję zleconą przez bogatego kupca… Na pierwszy rzut oka widać, iż recenzowanego przeze mnie tomu nie można nazwać popisem kreatywności autora. Opowiadań jedynie dwa, objętościowo nie powalają, a mimo to, w obydwu mamy do czynienia z zamożnymi handlarzami. Osobiście odczytuję to jako poważne niedbalstwo – jeżeli Piekara nie miał pomysłu na oryginalne zaplanowanie tak niewielkiej liczby utworów, nie powinien chyba wydawać kolejnej niedopracowanej części inkwizytorskich przygód. Zwłaszcza, iż – co również niejednokrotnie podkreślam – rozwlekają one tylko niepotrzebnie cykl i przekształcają Mordimera z bohatera ironicznego i lubianego w bohatera męczącego i irytującego.

Kolejna łamigłówka i kolejne śledztwo. Nieco inaczej podane, z nowymi efektami i odmienionymi szczegółami – niemniej wciąż można odnieść wrażenie, że próbuje się zaserwować nam coś, co już wielokrotnie przetrawialiśmy. Mimo zwiększenia liczby stron, ciężko odszukać jakiekolwiek dodatkowe, interesujące zagadnienia – niezależnie, czy mowa o osobowościach, zdarzeniach czy po prostu wątkach. A interwencja sił nadprzyrodzonych – która to już z kolei? – całkowicie odbiera przyjemność z rozwikłania zagadki.

Jednym z największych atutów „Głodu i Pragnienia” jest styl prowadzenia powieści pod względem językowym. Książkę czyta się świetnie, błyskawicznie – osobiście pochłonąłem ją w jeden dzień, nie zważając na inne sprawy. Nie niesie ona ze sobą jakichś specjalnych wartości ani nie ma nadzwyczajnego przesłania, jednakowoż jako produkt stricte rozrywkowy sprawdza się wyśmienicie. Tylko czy to na pewno komplement w przypadku akurat tej pozycji? Czy jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii fantasy w Polsce nie ma do zaoferowania nic, poza chwilową, ulotną rozrywką?

Zapraszamy na poniższe podsumowanie.

Podsumowanie:

Wydanie prezentuje się bardzo ładnie – treść uzupełniają estetyczne rysunki autorstwa Dominika Brońka, który w mojej opinii jest najlepszym rysownikiem Fabryki Słów. Również projekt okładki został zrealizowany prawdziwie po mistrzowsku; przywodzi na myśl potężnego i groźnego czarnoksiężnika – na pewno przykuje uwagę potencjalnego klienta. Pozostaje jedynie ubolewać, iż wnętrze nie dorównało wysokiemu poziomowi opakowania.

Jako, iż „Głód i Pragnienie” to ostatni, dostępny na chwilę obecną tom przygód najsłynniejszego z inkwizytorów, wypadałoby w kilku zdaniach podsumować cały cykl. Mordimer, pojawiając się na rynku, wywołał szok, a złożyło się na to wiele czynników – przede wszystkim obrazoburcze, kontrowersyjne uniwersum, oraz cyniczna, pragmatyczna, a jednocześnie fanatyczna postać głównego bohatera. Przez cykl właściwy – na który składają się „Sługa Boży”, „Młot na Czarownice”, „Miecz Aniołów”, „Łowcy Dusz” – autor utrzymywał wysoki, przyzwoity poziom, dając nadzieję na to, iż rośnie kolejne dzieło, z którego polscy miłośnicy fantastyki będą mogli być dumni. Nieśmiałe te przypuszczenia mógł tylko podsycić znakomity „Płomień i krzyż”, zasadny z punktu widzenia zarówno czytelnika, jak i autora – pozwalał nieco odetchnąć od złotoustego Mordimera, jednocześnie przybliżając nam obraz całego wykreowanego świata, a także przybliżając nam poczynania inkwizytora, należącego do najbardziej elitarnego grona. Następnie, „Wieże do Nieba” wzbudzały lekką dezorientację, być może jednak autor chciał zaserwować nam podróż do początku kariery Mordimera, ażeby dać sobie czas na dopracowanie powieści i powrót w wielkim stylu wraz z obiecaną „Czarną Śmiercią”? Płonne nadzieje… Wydaje się, iż z czasem Piekara sam pogubił się we własnej twórczości, momentami publikując nawet pozycje, nieprzystające pisarzowi tej klasy – jak chociażby „Dotyk Zła”. I tak trwa nam saga o Mordimerze, coraz bardziej popadając w przeciętność… Aczkolwiek mam wrażenie, że pojawienie się na sklepowych półkach od lat zapowiadanej „Czarnej Śmierci”, poziomem nie odbiegającej od ostatniego opowiadania z „Łowców Dusz” całkowicie odmieniłoby obraz sytuacji – a wszystkie błędy zostałyby natychmiast pieszczotliwie nazwane wypadkami przy pracy. Póki co, zetrzyjmy zniesmaczone miny z twarzy, uzbrójmy się w cierpliwość i wypatrujmy „Kościanego Galeonu”, zapowiadanego dość ogólnie na rok 2015. A nuż okaże się on renesansem serii?

Opis Wydawcy:

OTO ON, INKWIZYTOR I SŁUGA BOŻY

CZŁOWIEK GŁĘBOKIEJ WIARY

Mogę być waszym najgorszym koszmarem, jeśli tylko zechcecie.

Imię jego Mordimer Madderdin – przed sąd inkwizycyjny posłał dziesiątki ludzi.

Nawet nie przypuszczasz, ile rzeczy da się wyrzeźbić za pomocą jednego dłuta.

okładka

„Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie”

O Autorze książki:

autor

Jacek Piekara(ur. 19 maja 1965 w Krakowie) – polski pisarz fantasy, dziennikarz i redaktor czasopism o grach komputerowych („Świat Gier Komputerowych”, „Gambler”, „Click!”, „GameRanking”, pseudonim: Randall), a także redaktor naczelny czasopisma „Fantasy”. Studiował psychologię i prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Emigrował do Wielkiej Brytanii. Obecnie mieszka w Warszawie. Publikował pod pseudonimem Jack de Craft. Debiutował w sierpniu 1983 opowiadaniem Wszystkie twarze szatana na łamach miesięcznika „Fantastyka”. Jego pierwszą powieścią był Labirynt (1987). Obecnie znany głównie z cyklu opowiadań o czarodzieju Arivaldzie z Wybrzeża oraz opowiadań o Mordimerze Madderdinie… Współpracował przy tworzeniu scenariusza gry komputerowej Książę i Tchórz, w której występuje Arivald – postać z jego opowiadań. Z czołówką polskich aktorów pracował jako reżyser dubbingów, prowadził również autorskie programy w radiu WAWA.

Podsumowanie
Recenzja książki: Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie
PlusyNagroda
  • Dużo wątków stricte fantastycznych
  • Mordimer wciąż pozostaje niezmienny
  • Język powieści
  • To wciąż Jacek Piekara
Recenzja książki: "Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie"
Minusy
  • Nieomylność Mordimera
  • Przewidywalna
Ocena

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Autor publikacji

Reklama